MKO :: Pamięć o wczoraj, odpowiedzialność za jutro

Stauffenbergstraße 13/14
10785 Berlin
Niemcy

Telefon: ++ 49 (030) 26 39 26 81
Telefax: ++ 49 (030) 26 39 26 83

URI: https://www.auschwitz.info/

Serwis nawigacyjny:
 
Nawigacja językowa:
 
Nawigacja językowa:
 
 
 
 

Mówić, ponieważ brakuje słów

Iris Hanika

 

W bieżącym tygodniu otwarto w Berlinie Biuro Koordynacyjne Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego (MKO) stowarzyszające ocalałych z obozu.Biuro znajduje sę W Miejscu Pamięci Niemieckiego Ruchu Oporu i jest kierowane przez Christopha Heubnera, który nie jest jednym z ocalałych i urodził się dopiero po wojnie, ale całe swoje życie poświęcił tej sprawie i poza tym nie znajduje czasu na pisanie wierszy, co było jego pierwszym oczekiwaniem zawodowym.

Obecnych było wielu ambasadorów i kilku deputowanych do Bundestagu, przede wszystkim jednak szereg ocalałych dla których jest to niezmiernie ważne opowiadać o niesamowitościach, które ich dotknęły a teraz zależy im na tym aby się to nigdy nie powtórzyło.

Na początek muzykował utalentowany młody wiolonczelista Adam Musialski z Katowic, które leżą 30 km na północ od Oświęcimia -taka jest polska nazwa Auschwitz. Potem jako pierwszy przemawiał Otto Schilly, którego ministerstwo umożliwiło poparcie dla tego biura.Minister spraw wewnętrznych powiedział, że dziś nie jest to jeszcze oczywistością, żę MKO urządza swoje biuro w Berlinie, z którego to powodu on jako"ważny znak zaufania ocalałych' w dzisiejszych pluralistycznych Niemczech :"Witam serdecznie w demokratycznym Berlinie". A to,że biuro MKO znajduje się w budynku Muzeum Niemieckiego Ruchu Oporu, cieszy go, ponieważ miejsce to przypomina "że również Niemcy,nawet jeśli niezbyt licznie" również uczestniczyli w ruchu oporu. "Winy się nie dziedziczy, ale odpowiedzialność pozostaje"powiedział Otto Schilly, równocześnie wypowiadając się za utrzymaniem Muzeum Auschwitz, ponieważ tam "znaczenie Shoah było widoczne jako przełom cywilizacyjny".Naszym zadaniem jest przywrócenie ofiarom ich nazwisk i twarzy i szanowanie ich pamięci" A jak to jest, przywracać ofiarom ich nazwiska i twarze, można było zauważyć zaraz potem.

A mianowicie Noah Flug , Prezydent MKO pozdrowił każdego z Polski, Niemiec, Holandii, Belgii I USA, przybyłych ocalałych , którzy przybyli na tę okoliczność. Pozdrowił n.p. Kazimierza Albina, który już wkrótce po urządzeniu obozu wczesnym latem 1940 został więźniem z pierwszego transportu, z Tarnowa i dlatego otrzymał bardzo niski numer więźnia 118( i jest jednym z niewielu, którym udała się ucieczka z obozu): aktora Augusta Kowalczyka , który założył hospicjum jako "żywy pomnik" dla tych Polaków, którzy pomagali uciekinierom z obozu(ponieważ i jemu udała się ucieczka); Profesora feliksa Kolmara z Pragi; małżeństwo Koenig z Berlina(on pochodzi z Frankfurtu/nad Menem i tłumaczy swoje przeżycie tak: "miałem szczęście, że wyuczyłem Się zawodu metalowca"- to mianowicie zaprowadziło go do podobozu Monowice, gdzie przy budowie zakładów Buna-Werke wykwalifikowanie więżniowie wykonywali niewolniczą pracę) ; urodzoną w Saarlouis córkę kantora Esther Bejarano z Hamburga, która zawsze była tak małego wzrostu, że nazywano ją "kruszynka". Grała ona w obozowej orkiestrze dziewczęcej na akordeonie, chociaż umiała grać tylko na fortepianie. Następnie pan Flug przedstawił sam siebie: "byłem więźniem w Auschwitz, Grossrosen,Mauthausen" powiedział i nie kontynuował wyliczania, ale zakończył :"I tak dalej" i dżwiękiem, który był może małym uśmiechem (przynajmniej pokazuje to jego twarz, on chętnie się uśmiecha, jeśli ma taką możliwość.).

Potem piękna muzyka aż do płaczu i właśnie żadne "i tak dalej". Bardziej był Auschwitz, o którym tak trudno jest mówić, ponieważ to tam się zdarzyło przekracza wszelkie możliwości wyrazu ,obecny fizycznie. Ponieważ byli tam ci ludzie, którzy jako wspomnienia nosili w sobie, w swoim życiu, rzeczywistość. I tak znaczenie tej godziny narastało samo z siebie, ono nie potrzebowało dalszych słów. Ale w innych godzinach można sobie uświadomić o co chodzi, próbując o tym mówić i wtedy stwierdza się, że brakuje słów. Właśnie dlatego należy o tym dalej mówić. Choćby to było nie wiem jak ciężkie.


  • Iris Hanika,rocznik 1962, jest wolną autorką w Berlinie.
    Właśnie ukazał się"Das Loch im Brot"("dziura w chlebie"-przyp.tłum.)
    Iris Hanika pisze stara pisownią w tym miejscu co tydzień.
    Artykuł ukazał się w sobotę 4. pażdziernika 2003