MKO :: Pamięć o wczoraj, odpowiedzialność za jutro

Stauffenbergstraße 13/14
10785 Berlin
Niemcy

Telefon: ++ 49 (030) 26 39 26 81
Telefax: ++ 49 (030) 26 39 26 83

URI: https://www.auschwitz.info/

Serwis nawigacyjny:
 
Nawigacja językowa:
 
Nawigacja językowa:
 
 
 
 
Kazimierz Albin, Viceprezydenci MKO © Boris Buchholz
Kazimierz Albin, Viceprezydenci MKO © Boris Buchholz 

 

27.1.2015: Przemówienie Kazimierza Albina

Od pierwszego dnia toczy się nieustanna walka o biologiczne przetrwanie, o wydarcie śmierci jak najwięcej istnień, o zachowanie godności ludzkiej.

Panie Prezydencie, Szanowni Państwo, Drodzy Współwięźniowie,

„Jesteście w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz. Jako element wrogi III Rzeszy – Żydzi dwa tygodnie, księża miesiąc, młodzi i zdrowi trzy miesiące mają prawo tu żyć, nie dłużej.

Wszelkie przejawy buntu lub niesubordynacji będę tłumił w sposób bezwzględny. Za opór wobec władzy, usiłowanie ucieczki – kara śmierci. Wyjście stąd prowadzi tylko przez komin krematoriów”.

Te słowa wykrzyczał Lagerführer SS-Hauptsturmführer Karl Fritzsch do nas, 728 polskich więźniów politycznych I Transportu, 14 czerwca 1940 roku. Były one wcielane w życie ze zbrodniczą konsekwencją przez ponad cztery i pół roku istnienia Konzentrationslager Auschwitz.

Świadczą o tym setki transportów: Polaków, jeńców sowieckich, Żydów, Romów i przedstawicieli kilkunastu innych narodów. Były tego wyrazem głód: terror, zastrzyki fenolu, selekcje w bunkrach 11 Bloku i egzekucje pod Ścianą Śmierci. Tak było od początku.

W połowie 1942 roku obóz koncentracyjny Auschwitz przekształcił się w obóz zagłady – Vernichtungslager. Na rampę kolejową przyjeżdżają codziennie transporty Żydów z całej podbitej Europy. Lekarze SS przeprowadzają selekcje – kobiety zdolne do pracy kierowane są do bloków Auschwitz I, mężczyźni do Birkenau. Kobiety ciężarne, chorzy, starcy i dzieci idą do komór gazowych – Holocaust zbiera śmiertelne żniwo, a wydajność krematoriów i stosów spaleniskowych nie zadowala oprawców.

Wokół Auschwitz powstaje kilkadziesiąt podobozów, do których administracja obozowa dostarcza siłę roboczą, inkasując ogromne sumy za pracę niewolniczą w hitlerowskich zakładach przemysłowych i kopalniach.

Szaleństwu Übermenschen - nadludzi przeciwstawiają się silniejsze jednostki. Od pierwszego dnia toczy się nieustanna walka o biologiczne przetrwanie, o wydarcie śmierci jak najwięcej istnień, o zachowanie godności ludzkiej.

W obozie i wokół obozu istniał również zorganizowany ruch oporu kierowany przez Armię Krajową, Polską Partię Socjalistyczną i Bataliony Chłopskie. Ofiarność ludności polskiej ze strefy przyobozowej była bezcenna. Skuteczną formą samoobrony stały się ucieczki z obozu.
Więźniowie uciekali, by wynieść dokumenty zbrodni SS, by przekazać światu prawdę o obozie i z bronią w ręku walczyć z okupantem. Niewielu doznało tego szczęścia. Zaledwie 10% ucieczek kończyło się pomyślnie.

Na dźwięk syreny obozowej specjalne jednostki pościgowe SS, wspomagane przez uzbrojone patrole niemieckich bauerów w miejsce wysiedlonych Polaków, ruszały do akcji poszukiwawczych. Przejmujące zawodzenie syreny napawało więźniów lękiem ze względu na stosowane represje, ale dawało również nadzieję, że świat dowie się o zbrodniach hitlerowskich w KL Auschwitz-Birkenau.

Ja sam usłyszałem tę syrenę po raz ostatni późnym wieczorem 27 lutego 1943 roku, kiedy – po ucieczce z Auschwitz – wśród spływającej kry przeprawiałem się przez Sołę.

Ten dźwięk tkwi w mojej podświadomości wciąż jeszcze. Wysoką cenę zapłaciłem za ucieczkę z obozu. W wyniku represji Sicherheitsdienst aresztowała moją siostrę i mamę, którą deportowano do KL Auschwitz-Birkenau, a następnie do Ravensbrück. Szczęśliwie przeżyły tę gehennę.

Łaskawy los sprawił, że dziś w 70. Rocznicę zajęcia przez Armię Czerwoną kompleksu obozowego Auschwitz-Birkenau-Monowitz, wraz z moimi koleżankami i kolegami, byłymi więźniami KL Auschwitz-Birkenau, mogę stanąć przed pomnikiem Ofiar Faszyzmu w Birkenau, aby uczcić pamięć tych, którzy nie przeżyli, tych, którzy odeszli.

Uczcijmy Ich chwilą skupienia.

Dziękuję