Christoph Heubner, wiceprezydent wykonawczy Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego oświadczył podczas wizyty w Magdeburgu z okazji przyznania Pokojowej Nagrody im. Lothara Kreyssiga:
„W gazecie ‘Magdeburger Volksstimme’ natknąłem się na doniesienie o planowanej zmianie nazwy przedszkola im. Anne Frank w Tangerhütte, położonego w Starej Marchii. Argumenty i refleksje zaangażowanych mieszkańców Tangerhütte, które można było przeczytać w gazecie, zawarte są w poniższym „Liście otwartym”. Jeśli ktoś jest gotów tak bardzo lekceważyć własną historię – zwłaszcza w czasach odrodzonego antysemityzmu i prawicowego ekstremizmu –, a nazwisko Anny Frank postrzegane jest w sferze publicznej jako niewłaściwe, można się tylko zacząć obawiać o stan kultury pamięci w naszym kraju.”
LIST OTWARTY:
Szanowny Panie Burmistrzu Tangerhütte, szanowne Kuratorium i osoby odpowiedzialne za przedszkole im. Anne Frank w Starej Marchii!
Zamierzacie Państwo właśnie rozstać się z Anne Frank, gdyż podobno, zgodnie z Państwa wypowiedziami, trudno jest wyjaśnić dzieciom, co stało się z Anną Frank i co wydarzyło się wokół niej. To wszystko podobno jest zbyt trudne, a ponadto rodzice mający pochodzenie migracyjne w ogóle nie wiedzą, co począć z nazwiskiem „Anne Frank”. W przyszłości zamierzacie Państwo wybrać nazwę nie posiadającą „tła politycznego”. Zamiast tego nowa nazwa „Weltentdecker” (Odkrywcy świata) ma oznaczać przedszkole bardziej „otwarte”, w którym pojęcia takie jak „samostanowienie i różnorodność” dzieci ilustrowałyby zmianę koncepcyjną. Wybaczcie mi, drodzy mieszkańcy Tangerhütte, ale błędna ścieżka, po której się poruszacie, ma kilkaset metrów szerokości, a w ciągu wielu lat obcowania z Anną Frank i jej historią nigdy jeszcze nie usłyszałem bardziej bezsensownych argumentów niż Wasze: Anne Frank była młodą niemiecką dziewczyną żydowskiego pochodzenia, która – w ukryciu i pełna strachu przed śmiercią – mimo wszystko odkrywała świat w sposób samodzielny, opisując go w swoim dzienniku, i mając jednak nadzieję na przyszłość, której odmówiono zarówno jej jak i wszystkim innym żydowskim dzieciom i młodym ludziom w Niemczech w owym czasie. Tak, mają Państwo rację, Anne Frank należy do czasów, w których wszystkie żydowskie dzieci zostały skazane na śmierć i nigdy nie miały szansy na odkrywanie świata i prowadzenie samodzielnego życia w różnorodnym świecie. I właśnie dlatego Anne Frank stała się tak wspaniałym człowiekiem i gwiazdą światowej sławy: ponieważ wiedziała, w jakim morderczym świecie żyje, a mimo to zawsze wyczarowywała piękno świata i miała nadzieję, że ludzie będą dla siebie dobrzy. Nie rozumiem, co jest w tym tak trudne do zrozumienia dla ludzi małych i dużych... gdy im się o tym opowiada i wyjaśnia? No tak, a teraz jest już na wszystko za późno: nad Tangerhütte i wszystkich Państwem rozszalała się gównoburza w obliczu Państwa wprawiającej w osłupienie ignorancji; z pewnością czują się Państwo niezrozumiani i potraktowani niesprawiedliwie. A niektórzy z Państwa będą oburzać się na prasę i ludzi, którzy to nagłośnili, kalając własne gniazdo. I że i tak nie wolno nic mówić przeciwko Żydom....... i tak dalej i tak dalej. Jeśli, drodzy obywatele Tangerhütte, miałbym coś doradzić, to radziłbym Anne Frank walczyć, a nie odchodzić bez słowa i ze smutkiem, jeśli ma zostać ponownie wypędzona ze swej niemieckiej ojczyźny.
Może jeszcze raz przemyślą Państwo całą sprawę?
PS: Z przyjemnością prześlę Państwu w najbliższych dniach książkę dla dzieci „Lala”, napisaną przez ocalonego z Auschwitz Romana Kenta. To jego wspomnienia z dzieciństwa w łódzkim getcie, w których opowiada, jak za jego rodziną do getta potajemnie podąża pies Lala, podczas gdy w getcie psy są surowo zabronione. Lala dodaje dzieciom odwagi i nadziei, że jeszcze nie wszystko na tym świecie jest stracone. Ilustracje do tej opowieści stworzyli uczniowie ze szkoły dla dzieci z trudnościami w uczeniu się z Poczdamu.
Z poważaniem
Christoph Heubner
wiceprezydent wykonawczy
Międzynarodowy Komitet Oświęcimski
link do filmu: Ocalony z Holokaustu Roman Kent opowiada historię psa, który udzielił mu ponadczasowej lekcji w okupowanej przez nazistów Polsce,: że miłość jest silniejsza od nienawiści.